środa, 22 lutego 2012

"Szalbierz. Powieść awanturnicza z XIII wieku" Tomasz Łysiak

Wydawnictwo: Picaresque
Liczba stron: 526
Cena sugerowana: 34, 90zł
Ocena: 8/10



Rzecz dzieje się w Polsce roku 1237. Drogami na południu kraju podróżuje śniady mężczyzna, posiadacz wozu pełnego cudowności i interesującego imienia: Jeruzalem. Towarzyszy mu nieodmiennie jego małpka Gigi, która wzbudza zainteresowanie wśród gawiedzi, podobnie jak jej właściciel. Jeruzalema i jego towarzyszkę w Bieczu zaskakuje przedziwny bieg wydarzeń, który decyduje o dalszej przyszłości egzotycznego podróżnika.

Mężczyzna jest tytułowym szalbierzem, obwoźnym kupcem, aktorem, sprzedawcą świętych relikwii i cyrulikiem, kiedy trzeba. W Bieczu dokonuje nieplanowanego morderstwa karczmarza w swojej samoobronie, co ściąga na niego niechęć okolicznych wieśniaków i każe wyruszyć w dalszą drogę. Na trakcie napotyka niesamowitego rycerza Dragiełłę herbu Kraplan, który w zardzewiałej zbroi i z resztką tarczy ma zamiar ruszać na pomoc biednym i uciśnionym tego świata, dzięki czemu ratuje oszustowi życie. Do Jeruzalema przyłącza się też dziwny chłopiec niemowa, który ma na piersi wytatuowany przedziwny znak, nie boi się szalbierza i bez względu na zastraszanie, nie odstępuje mordercy na krok. I tak zaczyna się przygoda tej, dziwnej przyznacie, drużyny.

Przede wszystkim byłam zachwycona miejscem wydarzeń - nareszcie Polska - a więc i polska ksenofobia, nutka historii z trzynastego wieku i masa anegdot z naszych stron. Przygody Jeruzalema i Dragiełły mają miejsce przy nadwiślańskim szlaku, a więc wyjątkowo charakterystycznie jak dla naszego kraju. Najbardziej znamiennym elementem książki nie jest jednak miejsce akcji, a nasi niesamowici bohaterowie, którzy, trzeba przyznać, są wielkimi indywidualistami o własnych celach, cechach osobowości i zwyczajach. 

Dragiełło, potomek św. Jerzego,  jest wykreowany na wzór tradycyjnego średniowiecznego rycerza, z małym dodatkiem - celem jego życia jest upolowanie smoka, w którego mocno wierzy (jak i we wszystko inne co związane np. z naturą duchową, religijnymi widzeniami itd.). Jego postać jest niebywale zabawna i dodaje wiele smaku i humoru do całości. Jeruzalem to przeciwieństwo kompana - oszust, o podejrzanej gębie, podążający za łatwym zarobkiem kosztem idiotów wierzących w jego szalbierstwa. Osobowość mężczyzny nie jest jednak jednobarwna i poznajemy go głębiej dopiero podczas dalszych wydarzeń.
 Im dalej w las, tym do drużyny dołącza więcej osobliwości, może nie tak wyrazistych jak dwójka głównych bohaterów, ale na pewno bardzo różnych i nietypowych dla współczesnego fantasy zapchanego magami, najemnikami i niezniszczalnymi rycerzami.

Cała powieść oparta jest na podróży dwóch panów oraz chłopca, którzy eskortują do domu wyrwaną z rąk dzikusów białogłowę. W międzyczasie pojawia się niewyraźny wątek chłopca, który wziął się znikąd i jego pochodzenie jest owiane nimbem tajemnicy. Sprawy jednak szybko się komplikują - białogłowa oszalała i zaczyna wieszczyć, na szalbierza poluje tajemniczy zakon, a Dragiełło pakuje się w kabałę razem z resztą. W dodatku do Polski nadciąga orda tatarska, siejąc pożogę, co zresztą znamy z historii. Dla opornych dodam tylko, że historia jest jedynie tłem, a wszystko skupia się wokół wydarzeń i tajemnicy, która coraz bardziej spowija podróżników.

Trudno było mi ocenić książkę, ale przeważył brak wyraźnych minusów. Język jest stylizowany, pojawia się spora dawka humoru, historia jest niebanalna, pomysły nie tchną nudą ani wtórnością, a najważniejsze - postacie są bardzo różnorodne, wyraziste i niezbyt schematyczne. Akcja jest wartka i osadzona w ciekawym miejscu. Autorowi udało się też uniknąć większych odchyłów do fantastyki, pomijając wieszczby i żywe niemal przeznaczenie plączące drogi bohaterów. Pojawiło się kilka literówek, które jednak nie przeszkadzały w dalszej lekturze. Można się uprzeć przy minusie, jakim byłoby zbyt późne odkrycie kolejnych poszlak odsłaniających prawdę o podróżnikach, ale z drugiej strony nie jest to kryminał i większą uwagę autor poświęca samym przygodom i przemianom szalbierza. Z uwagi na mnogość zalet, polecam książkę, tym bardziej, że nie jest raczej dobrze znana :)

4 komentarze:

  1. Rany, jak ja kocham takie powieści! A ta kusi dodatkowo polskimi średniowiecznymi realiami, koniecznie muszę przeczytać!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że aż sama się dziwię, ale mnie zainteresowałaś tą powieścią. :) Zobacz, czy dam jej szansę. W każdym razie poważnie przemyślę taką ewentualność. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym przeczytała, ale raczej nie moje klimaty :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią sięgnę. Brakuje mi trochę takich właśnie klimatów. Dzięki za polecenie, bo bez Ciebie raczej na pewno bym na nią nie trafił : )

    OdpowiedzUsuń