czwartek, 30 maja 2013

Bajki o śmierci i Babie Jadze - recenzja "Śmierciowiska" Anny Głomb

Świat dotknęła zagłada. Nie meteoryt, nie wojny nuklearne, nie topniejące lodowce – wystarczyła Epidemia, aby cały glob pokrył się opuszczonymi miastami pełnymi ludzkich kości, bezimiennych grobów, stosów zapomnianych szczotek do włosów, książek, ubrań z których już nikt nie skorzysta. Biologiczny kataklizm przetrwała zaledwie garstka ludzi porozsiewana po różnych rewirach Ziemi. Czy tytułowym Śmierciowiskiem jest więc cała planeta? Autorka zabiera nas w dużo mniejszy wymiar, wymiar spokojnej wsi, w której wszyscy się znają, wspólnie kopią ziemniaki, zbierają owoce z sadów i grabią jesienne liście z podwórek. Czas poznać zaściankową, hermetyczną społeczność po apokalipsie.

Główną bohaterką tej tajemniczej powieści jest Dorota, córka bajarza i alkoholika oraz niestabilnej emocjonalnie znachorki. Jej życie jest nudne i monotonne jak wszystkich w wiosce, do czasu gdy w okolicy zaczynają ginąć ludzie. W niewyjaśnionych okolicznościach umierają Ci, którym dziewczyna życzyła śmierci w dawnych latach. Las wokół zaczyna żyć swoim życiem, na horyzoncie przelatują wieczorną porą stwory z koszmarów. Granica między snem a jawą powoli się zaciera, pochłaniając Dorotę oraz jej współtowarzyszy coraz bardziej i zmuszając ich do niebezpiecznej gry z nieznanym.


Trudno określić nurt, w jaki można by wpisać tę właśnie powieść. Można w niej znaleźć odrobinę wszystkiego, co daje złożony, pełen ponurych, lecz intrygujących barw obraz przywodzący na myśl Króla Olch Goethego. Przywołanie autora jest nieprzypadkowe, gdyż Głomb zostawia czytelnikowi tropy w postaci różnych tekstów i skojarzeń, głównie z niezwykłymi opowieściami, mitami i bajkami. W każdym zakamarku książki czają się też rozmaite detale budujące charakterystyczny dla Śmierciowiska nastrój, oniryczny, pełen świstów nieznanego pochodzenia i skrzypienia drzwi w środku nocy. Nie jest to jednak konwencjonalny horror, autorka do ostatniej strony dba o ominięcie gatunkowych szufladek.

Poza niezwykłym uczuciem, jakie powodują obrazy wywołane w tekście, nie można też odmówić historii Doroty pewnej głębi. Pisarka zatopiła się w temacie ciemnoty zaściankowej społeczności, ale też relacji między dziećmi, a ich rodzicami, problemie zawiści i antagonistycznego nastawienia do świata. Postacie żyjące w wiosce są niebanalne, a związki między nimi wyraźnie nakreślone. Wszystko to pięknie współgra z tajemnicą i urzekającym lasem, w którym drzewa żyją, ścieżki zmieniają swój bieg, a po nich kroczą mityczne postacie budzące niekiedy odrazę i uczucie obcości.

Odwoływanie się do Goethego i innych literackich dzieł aż prosi się o poprowadzenie tej historii równie pięknym językiem. Niestety w tej materii można się nieco zawieść. Jest magicznie, ale tylko w sferze skojarzeń i wywoływanych emocji. Poza tym nie można wzdychać nad kunsztem literackim, który byłby świetnym uzupełnieniem i na pewno podniósłby tekst na wyższy poziom. Uwierająca jest też kwestia zbyt mało zaakcentowanych momentów dominujących fabuły. Toczy się ona równie wolno jak życie w wiosce ocalałej po wyginięciu znacznej części ludzkości, ale aż prosi się o coś bardziej wyrazistego, dzięki czemu można byłoby zachłysnąć się historią i poczuć szybszy bieg krwi. Tu również zabrakło tej iskierki. Malowniczość i senność ciągnie się za czytającym w każdym rozdziale, co pozostawia uczucie niedosytu. Z takim też kończy się lekturę Śmierciowiska, aczkolwiek nie jest ono silne i nie powinno u nikogo spowodować frustracji. Brak fajerwerków jest znamienny dla całej akcji książki i sposobu prowadzenia narracji.


Śmierciowisko jest lekturą o wyjątkowym charakterze i nie można pomylić jej z innym tekstem, chyba, że komuś przyjdzie na myśl coś równie onirycznego, osadzonego pomiędzy mitem, snem i rzeczywistością. Połączenie tego z planetą prawie wymarłą, pełną zgliszczy cywilizacji dało efekt magiczny i przyciągający. Zawiedzeni mogą być wielbiciele zawrotnej akcji, szczęśliwych romansów oraz emocji zapierających dech w piersiach. Ci, którzy wolą jednak sami sobie dopowiedzieć i domyślić się czegoś, płynąć wraz z wyobraźnią pisarki i poczuć coś ulotnego, a zarazem dobrze znanego niczym stare baśni, śmiało mogą otworzyć Śmierciowisko i dać się ponieść magii słowa.

________________________________________________________________________________

W ramach ogłoszeń parafialnych - pojawi się też recenzja "Mein kampf - biografia książki" Antoine Vitkine'a oraz "Sekretnej księgi Dantego" Fiorettiego. Wkrótce :) Z gier nadchodzi zbiór wrażeń z Dungeon Siege III.

wtorek, 28 maja 2013

Magia powrotów, koniec współpracy etc.

I znowu przychodzi mi napisać posta o tym, jak to mnie długo nie było. Matura już za mną i mam nadzieję, że jest tak w istocie i nie czeka mnie poprawianie chemii i biologii za rok. Do rzeczy jednak. Blog wraca do życia z uwagi na czas, którym nareszcie dysponuję (i przyznaję, że to prawdziwie dziwne uczucie po roku ciągłej świadomości obecności wiszących nad głową obowiązków maturzysty...), lecz wraca w nieco odmienionej formie. Dlaczego? Przez ostatni rok miałam okazję współpracować z portalem Gildia.pl. Była to współpraca w miłej atmosferze i wiązała się ze stosami książek do przeczytania, lecz została przeze mnie zakończona. Mimo dotarcia do momentu, który mi się kiedyś marzył - pisania dla większego portalu, utraciłam część radości z czytania. Ograniczenia czasowe skazały mnie na pochłanianie wyłącznie egzemplarzy recenzyjnych, zaś książki kupowane "za własne", związane z moimi zainteresowaniami leżały odłogiem. Recenzowanie wiąże się też z pewnego rodzaju obowiązkiem - skoro należy się do redakcji, powinno się jednak pokazać tu i tam, wysłać parę tekstów, przy okazji mieszcząc się w czasie. Jaki to ma związek z tą stroną? Ano, po pewnym czasie odkryłam, że nie bawi mnie już ta forma recenzyjna, jaka obowiązywała choćby na wspomnianym portalu. Taki tryb pisania stracił dla mnie urok i doprowadził do konkluzji, że to nie to. Od tej pory zamieszczane przeze mnie teksty będą mogły być zarówno recenzjami, jak i luźnymi zbiorami wrażeń. Co więcej, nie tylko książkom przyjdzie się tu pojawiać, bowiem jako zapalony gracz (formy żeńskiej chyba tworzyć nawet nie chcę...) zamierzam napisać to i owo o paru produkcjach, uraczyć odwiedzających moimi screenami, wspomnieć o kilku newsach. Czy będzie więcej o grach czy o książkach - trudno jest określić, bowiem zależy to od mojej inwencji twórczej i chęci.
To wszystko nie przekreśla mojej współpracy z kimkolwiek, lecz z pewnością ewentualne oferty będę rozważać już na spokojnie, zaś sama przerzucę się raczej na free lancera ;)

Czas na jakieś konkrety w tym poście. Na pewno w kolejce do pojawienia się tutaj czekają takie pozycje literackie jak:
Rękopis znaleziony w smoczej jaskini A.Sapkowskiego
Kroniki Czarnej Kompanii Glena Cooka
Niebo ze stali  R.Wegnera
Pan Lodowego Ogrodu t.4 (być może pojawi się później, wraz z poprzednimi częściami serii gdyż planuję powtórkę cyklu) J. Grzędowicza
Korona ze śniegu i krwi E. Cherezińskiej
Pasja według Einara j.w.
Trzy młode pieśni j.w.
Starcie królów sami wiecie kogo :)


To teraz sobie tylko wyobraźcie, że to wszystko czekało na mnie rok czasu i kurzyło się na półce, zastępowane chemią, biologią i egzemplarzami od portalu :)
Oto linki do książek, które znalazły się w stosie z lutego, a recenzje nie zostały zamieszczone na blogu

Recenzja Śmierciowiska Anny Głomb pojawi się w starej formie, jako że tekst nie doczekał się publikacji na portalu... Ponownie będzie z Życiem Pi.

Tym miłym akcentem pozdrawiam wszystkich, którzy się tu jeszcze pojawiają i mam nadzieję, że czeka mnie  tu jeszcze wiele czasu spędzonego na kleceniu tekstów, tym razem już z przyjemnością :)