czwartek, 26 kwietnia 2012

"Amerykańscy bogowie" Neil Gaiman

Tytuł: Amerykańscy bogowie
Autor: Neil Gaiman
Liczba stron 600
Wydawnictwo: MAG
Cena: 35zł
Ocena: 8/10

Witajcie w świecie, który porzuca wszelkie zasady prawdopodobieństwa - Neil Gaiman zaprasza. Wrzuca w uniwersum wypełnione brutalnością, bolesną wręcz dosłownością i post-modernistycznymi obrazami. Antyfundamentalizm dookoła, racjonalne myślenie schowane głęboko w kieszeń i można już ruszać na spotkanie przygodzie, którą gotuje dla nas pisarz. Ta przygoda to coś zupełnie niezwykłego, ale też...niesmacznego? Tak, właściwie można powiedzieć, że Gaiman nie pisze dla ludzi delikatnych. Podróż zaczynamy w więzieniu, gdzie swój wyrok odsiaduje niejaki Cień. Zbrodnia nie była wielka, chodziło o pieniądze i pobicie paru gości, nic wielkiego. Cień jest wzorowym więźniem i zamiast sześciu lat, siedzi tylko trzy. Postanowił przeczekać czas, po którym wróci do swojej cudownej żony Laury, pracy na siłowni u kumpla i normalnego życia. Cień już wie, że nie zaprzepaści tej szansy na normalność i święty spokój. Będzie doskonałym obywatelem. W przeddzień wyjścia podchodzi do niego ktoś i mówi "nadchodzi burza". Od tej pory Cień już wie, że nic nie będzie ani normalne, ani bezpieczne. 

Żona Cienia umarła w dniu jego wyjścia z więzienia obciągając jego kumplowi w samochodzie. Zmarli oboje. Nie ma pracy, nie ma kobiety ani poczucia, że ktoś naprawdę w niego wierzył i czekał. W końcu nadchodzi burza, więc jak mogłoby być normalnie? Cienia nawiedza w każdym miejscu dziwny gość, który pozwala nazywać się Wednesdayem i oferuje mu pracę. Wednesday pojawia się wszędzie, wie o wszystkim, przepowiada Cieniowi to, czego on sam jeszcze nie wie. Laura nie żyje, więc co innego miałby robić były więzień? Cień i Wednesday rozpoczynają owocną współpracę, spotykają słowiańskich bogów, starego dobrego Anansiego, afrykańskiego boga pająka i starają się zjednoczyć boską ferajnę przeciw nowym bóstwom komputerów, mediów i innych wynalazków współczesności. Normalność przepadła, a Wednesday zwany dawniej Odynem ciąga Cienia za sobą, przez świat fantastycznych istot, tanich knajp przy autostradach, świat pachnący Jackiem Danielsem i krwią. Za mężczyzną podąża jego powstała z grobu żona. Nigdy nie było normalniej.

W mojej opinii Gaiman jest świetnym pisarzem. Tworzy wyjątkową atmosferę, charakterystyczną tylko dla swoich tekstów i wprowadza z łatwością absurd do znanego świata w tak nieuchwytny sposób, że to co wydawałoby się nielogiczne, po kilkudziesięciu stronach przestaje dziwić i staje się dla czytelnika czymś znajomym, integralnym z uniwersum. Poziom absurdu u Gaimana w ogóle jest bardzo wysoki i wymaga przetrawienia pewnych "faktów". Dlaczego ifryt z Bliskiego Wschodu kocha się z islamistą w Nowym Jorku i dlaczego wcześniej wspomniany jest tym zachwycony? Dlaczego kobieta, która przed chwilą była zwykłą prostytutką, nagle pochłania waginą swojego kochanka? Nie pytajcie. Pisarz po prostu snuje historię, którą należy przyjąć do siebie i ogarnąć umysłem. Samo uniwersum poza tym, że wykracza poza logikę, jest bardzo ponure. Właściwie to nie "uniwersum" a nasz codzienny świat, w którym Gaiman dostrzega i opisuje szczegóły, które tworzą tę niepowtarzalną atmosferę. Miejsca, które wybiera, sposób w jaki opisuje, to wszystko składa się na wyjątkowość tekstu.

Bohaterowie, to głównie bogowie, ale też ludzie z krwi i kości - zdarzają się. Każdy jest wielkim indywiduum, o swoich upodobaniach, zwyczajach, sympatiach i antypatiach. Postacie mają swoje unikalne zestawy cech, wyjątkowe charaktery oraz swoje jądro ciemności. U Gaimana nie ma bogów i ludzi kryształowych. Albo masz brud za paznokciami, uwielbiasz rozbijać czaszki, zabiłeś kogoś, kłębią się w Tobie robaki, albo nie nadajesz się na gaimanowego bohatera. Do samego końca te ciemne strony niemilców wypełniających powieść są niedopowiedziane i dopiero finał rozjaśnia obraz w bardzo brutalny sposób całą sytuację. Zarówno fabuła jak i natura bohaterów nie są przewidywalne.

"Amerykańscy bogowie" dla zwykłego śmiertelnika mogą stanowić na pewno pozycję zbyt dosłowną, zamało delikatną, za bardzo plującą na jakiekolwiek zasady dobrego smaku. Może też przeszkadzać oderwanie od realności, które wbrew pozorom samo w sobie jest bardzo obrazowym komentarzem do współczesności i właściwie więcej w tym prawdy o nas, niż w bardzo przyziemnych książkach o ludzkich historiach. Jeśli jednak ktoś jest w stanie odsunąć na bok uprzedzenia i przeczytać dobrą niebanalną powieść, to gorąco polecam zapoznanie się zarówno z tą pozycją, jak i z resztą twórczości autora. Napomknę, że książka zebrała wiele nagród, do wielu została nominowana i stała się bestsellerem :)


11 komentarzy:

  1. No i kolejna książka Gaimana dopisana do listy... Dzięki!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jeszcze do nadrobienia spore zaległości w jego książkach, staram się je zmniejszać :) Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Świetna książka :) Poluje obecnie na nowe wydanie 'Nigdziebądź'. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Autora znam i bardzo lubię:) Właśnie czekam na "Nigdziebądź", aż doczekać się nie mogę:D
    Zachęcająca recenzja:D Dzięki:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaiman jest niezastąpiony :) Również pozdrawiam.

      Usuń
  4. Po dzieła Gaimana planuję sięgnąć od dawna, tylko czasu na razie brakuje ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię Gaimana, a choć "Amerykańscy" nie należy do moich ulubionych książek, to ma jednak swój jedyny, niepowtarzalny klimat. Gaiman, po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gamain kusi mnie od dawna. Chyba wreszcie muszę się przestać zastanawiać, tylko ruszyć tyłek do biblioteki i poprosić o jakąś jego książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego autora i chyba wstyd mi za to, bo z tego co czytam ma on niesamowity dar :)
    Chętnie zapoznam się z jego prozą, chociaż chyba zacznę od księgi cmentarnej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Neila ;) aaa tego jeszcze nei czytałam ;D chyba nadszedl czas ;D
    Serdecznie zapraszam:
    http://zirtael-bibliomaniak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń