sobota, 7 kwietnia 2012

"Dwie strony medalu" J.M.R. Michalski

Ocena: 1/10
Cena: ok.20zł w księgarni Gandalf
Liczba stron: 207
Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2012




"Dwie strony medalu" to powieść o dwójce młodych przyjaciół, którzy zostali wystawieni na ciężką próbę walki z losem. Michał i Adam są zupełnie inni - jeden bogaty, ułożony, pobożny i pomocny, drugi egoistyczny, brutalny, pełen zepsucia, zdeklarowany ateista. Ich życie szczególnie zmienia pojawienie się w szkole nowej osoby, Alicji Tusińskiej, która pobudza w Adamie nowe strony osobowości. Michał tymczasem rozkoszuje się swoim perfekcyjnym życiem - perfekcyjną narzeczoną, doskonałymi ocenami, wynikami sportowymi i tytułami. Bajka ta nie jest jednak wieczna

Tak naprawdę książka dotyczy konfliktu wiary i skupia się wokół pytania teodycei. Skąd zło? dlaczego człowiek cierpi, nawet jeśli poświęca się religii? Jak można zaakceptować plan Boga, jeśli odbiera nam wszystko to co kochamy? Cała historia dwójki młodych ludzi obraca się wokół tego tematu. Pomysł historii tragedii  dwóch sprzecznych osobowości na tle pytań teodycei jest naprawdę niezły, ale każdy już pewnie zdążył zauważyć ocenę... I tu zaczynają się moje narzekania, bardzo zresztą obszerne.

Punkt pierwszy - gdzie podziały się szyk zdania i interpunkcja? Nie tyczy się to oczywiście całego tekstu, ale w wielu momentach przecinki są postawione nielogicznie, zdanie zbudowane jest co najmniej dziwnie, do tego brakuje np. myślników sygnalizujących wypowiedź. Są też fragmenty, w których brakuje zaznaczenia nowego akapitu i tekst jest zlany. Poza tym zdarza się, że opowieść prowadzona jest w czasie przeszłym i nagle pojawia się czas teraźniejszy, zupełnie nielogicznie w stosunku do reszty tekstu. Ogólnie rzecz ujmując jest sporo błędów, których korekta nie mogła poprawić, bo zadaniem korekty nie jest chyba nauczanie...

Punkt drugi: język jest potwornie infantylny. Książkę czyta się bardzo szybko, ale też bez silniejszych wrażeń. Opisy sytuacji czy osób zdają się być przygotowane na szybko i bez przemyślenia. Wyglądają jak charakterystyka postaci z gimnazjum i można by nawet przepisać cechy w punktach od myślników. Bohaterów nie poznaje się stopniowo po ich zachowaniu. Od początku dostaje się szczegółowe instrukcje łącznie z historią postaci i można się poczuć jak podczas sesji RPG z niezbyt doświadczonymi graczami. Historia nie ma żadnego wyraźnego wstępu, charakterystyka bohaterów atakuje znienacka, nachalnie niczym kelnerzy w pizzy hut..

Nie ma zwykłego budowania napięcia, najważniejsze zwroty akcji zajmują czasem pół akapitu i wydają się również być nieplanowane. Całą książkę odnosi się wrażenie czytania czegoś, co pisarz stworzył na szybko, bez refleksji. Wygląda to na odbębnioną historię i mimo dobrego pomysłu i potencjału, ma więcej cech szkolnego wypracowania aniżeli dojrzałej powieści.

Punk trzeci: niedojrzałość tekstu powoduje nudę. Jeśli pojawi się moment wywołujący emocje, to okazuje się, że po akapicie sytuacja się kończy i nagle narrator wraca do zupełnie neutralnych spraw. Można odnieść wrażenie, że z tekstu wycięto całe fragmenty dotyczące rozwoju sytuacji, reakcji bohaterów itp. itd. Nie ma żadnego momentu pomiędzy, nie ma żadnych przejść ani świadomego prowadzenia czytelnika po wydarzeniach. W dodatku postacie irytują swoją prostolinijnością. Z jednej strony pomysł na bohaterów był naprawdę niezły, mimo że dość oklepany - dwójka przeciwnych charakterem chłopaków, czarny i biały i tak dalej.  Tak naprawdę nie da się ich poznać i ich zachowanie nie potwierdza czasami opisu narratora. Osoby, które zostały opisane jako wyjątkowe, okazują się mieć infantylny tok myśli i zero dojrzałości. 

Do trzech razy sztuka, więc tutaj skończę swój potok uprzejmości. Szkoda zmarnowanego potencjału powieści, która gdyby głębiej na to spojrzeć, opowiada o czymś jak najbardziej istotnym i wcale nie musiała być złą pozycją. Wręcz przeciwnie, autor poruszył przecież kwestię nękającą filozofów od czasów istnienia ludzkości...ale opakował to w formę uczniowskiego wypracowania z błędami, na które niejeden polonista mógłby narzekać. Trop był dobry i właściwy, intencje szlachetne, ale wykonanie marne i że się wstrzelę tematycznie, woła o pomstę do nieba. 

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości autora.




14 komentarzy:

  1. W takim razie będę się od niej trzymać z daleka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także chyba raczej podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ups. Dzięki za informację o książce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce pozytywną opinię, ale teraz się zastanowię, nim sięgnę po lekturę. Natomiast co do okładki - ładna, ale... to kalka z okładki Strażników Historii, którzy wkrótce będą wydani przez Egmont -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywy też istnieją, natomiast błędy i język trochę dyskwalifikują wyższe oceny..

      Usuń
  5. Hmmm... nie brzmi to zachęcająco... na mnie też czeka ta książka, jestem ciekawa, czy będę w stanie dopatrzeć się jakichś plusów:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twojej opinii, pozdrawiam również :)

      Usuń
  6. Na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ubolewam, że taka niska ocena... :( Bo tematyka jak najbardziej mnie zainteresowała. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że tak źle jest napisana, bo tematyka całkiem całkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. I do mnie dotarła owa "uprzejmość autora". :) Najlepszych recenzji nie zbiera ta książka i wiem już dlaczego po przeczytaniu ledwie kilku akapitów książki. No nic, skończę to ocenię ją ostatecznie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja dałam 2/10. Trochę mi autora szkoda, bo z otwartym sercem się do blogowej braci zwrócił, a tu mu wytykają błędy na każdym kroku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też, ale też trudno okłamywać potencjalnych czytelników i kierować się litością :)

      Usuń