czwartek, 10 maja 2012

"Upadek" Richard Lee Byers

Ocena: 4/10
Cena sugerowana: 27,90zł
Wydawnictwo: ISA
Tytuł oryginału: Dissolution
Liczba stron: 410

Przyszło mi powitać Was w świecie, w którym lojalność, miłość, wierność, stałość to przywary i oznaki wyjątkowej słabości, godne pożałowania i nie warte splunięcia. Menzoberranzan to miasto w krainie Podmroku zamieszkiwane od stuleci przez mroczne elfy zwane drowami, lud wybrany pajęczej królowej Lloth. Drowy życie spędzają na intrygach, nieustannej serii zabójstw z przyjemności lub w walce o władzę i pozycję. Ich zamiłowanie do tortur, okrucieństwa i wszelkich przejawów chaosu jest znane w całych Zapomnianych Krainach. Społeczność drowów od zawsze skupia się wokół matriarchatu. Mężczyźni to niższa kasta, podległa wszystkim kobietom i kapłankom pajęczej bogini. Jeszcze niżej w hierarchii stoją wszystkie inne rasy, które służą jedynie jako niewolnicy, traktowani przedmiotowo i z wyjątkowym okrucieństwem. W tym właśnie urokliwym miejscu wydarzyła się katastrofa zagrażająca władzy kobiet i domu Baenre - Lloth odebrała moc swoim kapłankom i porzuciła Menzoberranzan. 

W tych okolicznościach Gromph, arcymag wieży Sorcere, postanowił zamordować swoją siostrę, najwyższą kapłankę Quenthel i na własną rękę dowiedzieć się, co takiego spowodowało odejście bogini.
W ostatnim czasie z domów zaczęli uciekać mężczyźni, prawdopodobnie by stworzyć jakąś organizację przeciw ustalonemu porządkowi, wyczuwając niemoc kapłanek. W końcu przydarza się się jedna okazja na sto, żeby pozbyć się kobiecej dominacji. Gromph posyła  dwójkę uzdolnionych mistrzów - Pharauna i Rylda Argitha by wytropili uciekinierów. Z nimi spędzimy większość czasu podczas lektury, przemierzając nieprzyjazne ulice mrocznego miasta i śledząc spisek.

Już od pierwszych stron atakuje nas prolog starego dobrego Salvatore'a, który w tym przypadku opowieści z Forgotten Realms ograniczył się jedynie do rekomendacji kolegi po fachu i właśnie tego krótkiego wstępu. Dalej pióro przechodzi już w ręce pana Lee Byersa i nie jestem przekonana co do tego, czy to dobre posunięcie. Powieści osadzone w FR nie są chwalone, ponieważ opierają się na ścisłych ramach świata i są dość schematyczne. W tej schematyczności moim skromnym zdaniem pan Byers prześcignął trochę swojego kolegę - Salvatore'a, autora Legendy Drizzta. Opis drowów jest tak mroczny, że przechodzi czasem już w kiepskie próby wykreowania najstraszniejszego z najstraszniejszych gatunków. Podobnie ma się sprawa z opisami magii elfów. Czary, którymi posługują się ponure drowy, są trochę przerysowane i pachną tekstami w stylu "Mag 5 levelu właśnie cisnął fireballa". Na szczęście przedstawianie rasy kończy się dość szybko i potem można ją poznać tak, jak powinno być od początku, czyli przez obserwację zachowania bohaterów. Tu już jest lepiej,  ponieważ pisarz nie zniszczył konwencji i drowy są tym, czym być powinny - okrutnymi, nieprzewidywalnymi istotami z Podmroku. Niestety autor środek ciężkości przerzucił nie na ciekawą naturę mrocznych elfów, ale na nieustanną akcję. Co parę stron latają sztylety, płynie krew i pojawiają się podbramkowe sytuacje. Po dwustu stronach taki stan rzeczy staje się męczący, ponieważ starcia  są przewidywalne. Wszystkie opierają się mniej więcej na schemacie, w którym pod sam koniec jakieś cudowne wydarzenie przechyla szalę zwycięstwa na stronę bohatera. Niezbyt to zajmujące.

Sama fabuła nie porusza pomysłowością. Historia nie ma żadnego punktu, który mógłby podnieść ciśnienie albo żywo zainteresować. Wynika to częściowo z natury mieszkańców Menzoberranzan - wszyscy mają podobną, więc tak naprawdę nie ma żadnej postaci, z którą można by było sympatyzować i trzymać kciuki. Tutaj można mieć pretensje do pisarza, bo o ile okrucieństwo i skrajny egoizm są wspólną cechą drowów, to istnieją też inne cechy osobowości, które mogłyby wyróżniać bohaterów. W dodatku autor rozdrobnił się na parę wątków: opisuje misję Pharauna i Rylda, walki Quenthel z demonami nasłanymi przez brata i krótką przygodę mało ważnej elfki Faeryl. Ta ostatnia została wprowadzona najwidoczniej po to, by było o czym pisać w drugiej części, bowiem jej historia nie wprowadza niczego do fabuły i jest zupełnie zbędna. Brakuje też elementów zaskoczenia. Praktycznie od początku Byers jak kawa na ławę zasugerował oczywiste odpowiedzi ustami swoich bohaterów i tylko drobne niejasności każą przeczytać następne strony powieści.

To co uznaję za plus, to niestety głównie samo uniwersum i wybranie rasy mrocznych elfów na bohaterów tekstu. Stawia to jednak powieść jako pozycję odpowiednią głównie dla sympatyków gier RPG i Forgotten Realms. Drowy nie są sympatycznymi, tradycyjnymi bohaterami, do których losów moglibyśmy się uśmiechać i sprzyjać. Daje to trochę odpoczynku od szlachetności i generalnie od ludzkich lub nadludzkich odruchów bohaterów klasycznego fantasy. Jest to książka, w której częściej można się krzywić aniżeli przeżywać razem z postaciami. Niestety, pretekstów do krzywienia się jest trochę więcej, niż ogólne zepsucie mrocznych elfów. Myślę, że pozycja może się spodobać wielbicielom dużej ilości akcji w książkach oraz czegoś mniej konwencjonalnego od tradycyjnego szlachetnego bohatera walczącego ze złem.

10 komentarzy:

  1. Ja również podziękuję; fajna, wyczerpująca recenzja!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swego czasu czytałem cały cykl, i choć może teraz nie zbyt chętnie oddałbym się podobnej lekturze, trzeba przyznać, że to jeden z najmocniejszych cykli osadzonych w Forgotten Realms. Trzy pierwsze tomy (z których szczególnie miło wspominam drugi, "Powstanie") trzymają stosunkowo wysoki poziom, potem niestety tendencja spadkowa. Dla fanów świata i DnD pozycja obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak dla mnie to jest bardzo WZGLĘDNIE wysoki poziom, ale lubię czytać takie rzeczy właśnie przez moje zamiłowanie do świata DnD. Jeszcze dwa kolejne tomy przede mną..

      Usuń
  3. I znów nie moja tematyka. A w "pakiecie" z taką ocenę już całkiem odpada. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że lepiej dla mnie będzie, jeśli będę trzymać się od tej książki z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kompletnie się nie zgadzam. Przeczytałem wszystkie forgotteny wydane w Polsce(88 na dzień dzisiejszy) i mogę śmiało powiedzieć że "upadek" jest dobrą książką. Tak sobie porównując książki o drowach doszedłem do wniosku że jedynie Byers utrzymał mroczny klimat "Ojczyzny" - w Krainach Podmroku jest dość słabo, reszta Drizzta też nie dorównuje, kompletnie zawiodła Cunningham - jej drowy są kompletnie nijakie, z WPK jeszcze w Powstaniu było nieźle potem to już się robiła katastrofa, uratował to autor Zmartwychwstania, bo byłaby klapa. Szczerze, podchodziłem do tej książki z obawami - było wiele podobnych recenzji, ale przeczytałem i nie żałuję! Główni bohaterowie też stoją na wysokim poziomie. Phaerun jest świetnym bohaterem, swoją obrotnością przypomina Jarlaxle,ale oczywiście nie dane mu było go przerosnąć. Razem z Ryldem stanowią znakomity duet (gorszy chyba jedynie od duetu Jarlaxle-Entreri, ewentualnie Elaith- Danilo). Żałuję, że w kolejnych tomach inaczej tego nie rozwiązano bo to miało ogromny potencjał. Warto sięgnąć po tą książkę. Upadek się albo lubi albo nie lubi. Ja akurat polubiłem xD

    OdpowiedzUsuń