środa, 14 marca 2012

"Africanus. Syn konsula" Santiago Posteguillo

Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 391 + Dodatki - mapy, słowniczek pojęć, drzewo genealogiczne
Okładka: miękka
Ocena: 5/10, 3/6

Książka Santiago Posteguillo zapowiada się na opowieść o dzielnym rzymskim wodzu, który zdobywa chwałę na polu walki, wchodząc w szranki ze sławnym Hannibalem trzymającym w swoich rękach armię Kartaginy oraz plemiona Galów i Iberów. Tłem historycznym jest wojna między Kartaginą cierpiącą po swojej wcześniejszej klęsce, a Rzymem, który traci powoli moc przez przepełnionych pychą konsulów skupionych na własnej ambicji. Sytuację uratować ma młody Africanus - czyli inaczej Publiusz Korneliusz Scypion. 

Napisałam "zapowiada się" bo zawartość nie do końca pokrywa się z opisem umieszczonym na książce. Historia miała dotyczyć Africanusa, a w rzeczywistości w pierwszej części trylogii mowa głównie o potyczkach między Hannibalem i rzymskimi konsulami, kiedy młody Scypion jeszcze dorasta. Do tego pojawia się wątek Tytusa Makcjusza, który kończy się w połowie książki z zapowiedzią, że to jeszcze nie koniec jego losów. W efekcie miejsca dla Publiusza Korneliusza zostaje niewiele. Zawsze określenie tła historycznego jest bardzo istotne, ale w tym przypadku, to co miało być tłem, stało się tematem. W dodatku w opisie zamieszczonym z tyłu znajdują się spoilery do drugiej części - można się dowiedzieć o śmierci bohatera, który przez całą książkę żyje i ma się świetnie...a także o losach głównego bohatera, samego Africanusa. 

Narracja tchnie niestety mocno podręcznikiem do historii. Widać pewne silenie się na nieco większy luz, ale daje to efekt encyklopedii z wtrętami fabularnymi. Co ciekawsze, w paru miejscach pojawiają się sprostowania od tłumacza, który wytyka pewne historyczne nieścisłości - za to oczywiście duży plus, że pojawia się weryfikacja. 

W książce często pojawiają się informacje o ruchach wojsk i zamierzeniach strategicznych, zaś same bitwy opisywane są dość zwięźle i niezbyt spektakularnie. Pojawia się sporo liczb, nie ma też żadnego napięcia - prawie od razu wiadomo, kto wygra i w jaki sposób. Oczywiście wyniki bitew można sobie sprawdzić w Internecie, nie mniej jednak miała być to powieść fabularna, więc oczekiwałam czegoś, co mnie zaskoczy lub zafascynuje. Niekiedy materiał na naprawdę dobry opis zostaje zmarnowany na rzecz krótkiego streszczenia na dwóch stronach. Bohaterowie niestety również nie porywają czytelnika wgłąb Półwyspu Apenińskiego. Autor mierzył się w swojej książce z legendarnymi postaciami, a wyszli z tego ludzie, których można opisać maksymalnie dwoma przymiotnikami, niemal bez słabości i cech ludzkich. Wielka szkoda, szczególnie w przypadku Hannibala, który na pewno miał w sobie wiele charyzmy i charakteru.

Zaletą książki jest posmak rzymskiej kultury - pojawia się co nieco informacji o codziennym życiu mieszkańców, relacji między ludźmi i zwyczajów. Autor zatroszczył się też o poszerzenie wiedzy czytelnika o charakterystyczne terminy, dotyczące elementów broni, ubioru, czy formacji wojskowych. Miłym akcentem są też zagrania strategiczne Hannibala, ale niestety sprawę psuje wspomniana już narracja. Nie da się czytać podręcznika z wypiekami na policzkach. Szkoda też pominięcia głównego tematu - Africanus z pewnością zdominuje kolejną część trylogii, ale tutaj na pewno nie był głównym bohaterem i nie grał pierwszych skrzypiec. Ostateczna ocena jest średnią minusów oraz  wyżej wymienionych plusów i tego, że jest to jednak całkiem miło podana historia, choć wydaje się być nieco uproszczona, stąd brak zachwytów. Polecam sympatykom Rzymu i historii w dowolnej postaci.

Za przeczytanie dziękuję wydawnictwu:

10 komentarzy:

  1. No proszę, a ja zupełnie inaczej odebrałam tę książkę. Czytałam ją dość dawno, więc nie będę wchodzić w szczegóły, ale zdecydowanie było to pozytywne wrażenie. I historyczne realia i postaci przedstawiono w sposób interesujący - to prawda, że o samym Scypionie póki co było niewiele, ale mnie powieść wciągnęła:)
    Dobrze czasem spotkać się z odmiennym zdaniem:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu jestem pod ciągłym wrażeniem książki "Saladyn-krucjaty", i chyba ją niedługo tu zrecenzuję, bo za bardzo we mnie siedzi, mimo że czytałam ją dawno. Stricte historyczna książka, z datami, mnóstwem danych, ale tak pochłaniająca i zajmująca, że po tym trudno łaskawszym okiem patrzeć na takie niedorobienia jak tu :)

      Usuń
    2. Wiem, czytałam:) Obie bardzo mi się podobały, każda na swój sposób:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Nie przepadam za takimi 'podręcznikowymi' książkami, więc raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet mnie interesuje ta pozycja szczerze mówiąc, ale niepokoi mnie trochę ta 5/10. Chyba wolałabym, żeby ocena była trochę wyższa. ;) Ta podręcznikowa narracja trochę mnie odstrasza, więc jeszcze to przemyślę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część opinii, np Isadory, jest pozytywna, więc nie radzę się zrażać. Mogę się też wymienić zawsze :))

      Usuń
  4. Też miałam okazję dostać książkę od wydawnictwa Esprit, ale wybrałam inną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie młody Scypion też jakoś specjalnie nie przekonał, ale wydaje mi się, że Hannibal został dość ciekawie przedstawiony. Zresztą, zawsze byłam po jego stronie w tym konflikcie;-)

    OdpowiedzUsuń