Liczba stron: 526
Cena sugerowana: 36zł
Okładka: twarda
Ocena: 7/10
"Uwięziona w bursztynie" to kolejny tom po "Obcej" opowiadający o przygodach przeniesionej do osiemnastego wieku Clarie i jej szkockiego męża Jamiego Frasera. Świeże małżeństwo ucieka ze Szkocji do Francji, gdzie planują zmienić bieg historii, którą z książek zna Clarie - chcą zapobiec próbom odzyskania tronu przez Stuartów, które mają doprowadzić do straszliwej bitwy pod Culloden, gdzie ginie większość przedstawicieli szkockich klanów, czyli obecnie przyjaciół i rodziny kobiety. Ich pobyt obfituje w trudności - Clarie zachodzi w ciążę, a Jamie musi zdobywać zaufanie w środowisku króla Francji oraz znanych bankierów. Cały czas jednak ktoś czyha na życie młodego Szkota. Clarie również nie pozostaje bezpieczna - do portu w Hawrze przybywa statek, a kobieta rozpoznaje u jednego z marynarzy ospę, co prowadzi do spalenia całego towaru - rocznego zysku hrabiego St. Germaina. Ten, powiązany z okultystycznymi i przestępczymi organizacjami Paryża, nie chce pozostawać dłużny za uczynioną mu "przysługę"...
Od razu trzeba zastrzec, że ta część jest trochę słabsza od poprzedniczki, stąd nieco niższa ocena. Wytłumaczenie jest proste - wcześniej Gabaldon raczyła czytelnika czymś, co było osadzone w historii ale miało w sobie nutkę romantyzmu i magii - osiemnastowieczną Szkocją, miejscem akcji pełnym nietypowych zwyczajów, niepodobnym zupełnie do zachodniego świata. Dla mnie była to znacząca zaleta - uwielbiam Szkocję, jej historię i magię. Klany, szkockie zwyczaje,piękne
góry, dzikie puszcze, zupełnie odmienna mentalność od tej zasadzającej się w Rzymie czy Paryżu, to coś, co bardzo ruszało serce w poprzedniej części. Czuło się atmosferę przemijających czasów, człowiek mógł przypatrzeć się ludziom będących reliktami w świecie, nie zgadzających się na nowy porządek.
góry, dzikie puszcze, zupełnie odmienna mentalność od tej zasadzającej się w Rzymie czy Paryżu, to coś, co bardzo ruszało serce w poprzedniej części. Czuło się atmosferę przemijających czasów, człowiek mógł przypatrzeć się ludziom będących reliktami w świecie, nie zgadzających się na nowy porządek.
W nowej odsłonie lwia część akcji to Paryż - tu ma miejsce większość przygód małżeństwa. Z początku miałam nieprzyjemne wrażenie, że książka zupełnie straciła urok przez to nowe otoczenie, ale pani Gabaldon na szczęście szybko wyprowadziła mnie z błędu. Jak uprzednio tak i tutaj życie Clarie i Jamiego to pasmo niezwykłych wydarzeń, wątków kryminalnych i poruszających scen. Również w tej części pisarka skupia się odrobinę na osiemnastowiecznej medycynie (z poprzedniej części wiemy, że Clarie jest lekarką), nawet w wymiarze chirurgii. Do tego dołożona jest porcja historycznych ciekawostek - zwyczajów, mody, prawa i mentalności paryżan. Nie zabrakło też tej nutki, która zaskakiwała u pisarki w stosunku do innych twórców
romansów - brutalności i obrzydliwych wręcz opisów kaźni. Poza tym dla niektórych nieprzyjemnym akcentem, jest naprawdę przyjemnie i ciekawie. Zaglądamy do paryskich salonów, poznajemy osobiście króla Ludwika oraz księcia Karola Stuarta. Nie obchodzi się też bez dyplomacji i zawiłości politycznych, wokół których krąży teraz para. I jak zwykle to bywa, życie osobiste Clarie i Jamiego jedzie po wybojach. Powiem tylko, że tym razem pisarka dotknęła ciężkiej tematyki odnoszącej się do kobiet.
romansów - brutalności i obrzydliwych wręcz opisów kaźni. Poza tym dla niektórych nieprzyjemnym akcentem, jest naprawdę przyjemnie i ciekawie. Zaglądamy do paryskich salonów, poznajemy osobiście króla Ludwika oraz księcia Karola Stuarta. Nie obchodzi się też bez dyplomacji i zawiłości politycznych, wokół których krąży teraz para. I jak zwykle to bywa, życie osobiste Clarie i Jamiego jedzie po wybojach. Powiem tylko, że tym razem pisarka dotknęła ciężkiej tematyki odnoszącej się do kobiet.
Z Dianą Gabaldon mam jeden problem - nawet jeśli ją skrytykuję, to i tak stwierdzę, że czyta się świetnie. Tym razem narzekałam, poza miejscem akcji, na delikatną wtórność, zbyt rozciągniętą fabułę i wrażenie, że w następnym tomie wahania uczuciowe Clarie i Jamiego staną się już być może męczące. Zirytował mnie też początek, którego nie mogę zdradzić, bo byłby za dużym spoilerem do pierwszej części. W każdym razie pisarka zdradziła o wiele za dużo już na samym początku, przez co dużo gorzej odbiera się dalszą część tekstu. Taki zabieg był zupełnie niepotrzebny i pierwsze rozdziały, osadzone we współczesności, można było wyciąć. Nie mogę jednak odmówić pisarce tego, że porusza, umie pozostawić niedosyt i wzbudzić realną sympatię dla swoich bohaterów. I znów doceniam ją za to, że romans to tylko jeden z aspektów książki, bo dzieje się dużo więcej i nie jest to przede wszystkim mdłe i nużące. Właściwie tematyka robi się cięższa, pod kątem psychologicznych zawiłości. O polewie historycznej chyba wspominać już nie trzeba. Polecam oczywiście głównie paniom :)
A tu zamieszczam odnalezioną w Internecie i pasującą mi mniej więcej wersję głównego bohatera, Jamesa :) Z opisem autorki się zgadza:))
Pani Gabaldon coraz bardziej mnie kusi. :) Akcja nawet mnie interesuje. Mam ogromną ochotę poznań losy bohaterów. No i ta Francja... :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie swoją recenzją.
OdpowiedzUsuńA mężczyzna powyżej jeszcze bardziej..:)
Chyba nie dla mnie, ale ten James... *_*
OdpowiedzUsuńSerii nie znam i o niej nie słyszałam, ale czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę
OdpowiedzUsuńJeżeli będzie okazja to chętnie zabiorę się za pierwszy tom. :)
OdpowiedzUsuńInteresujący tytuł. Ogólnie książka ciekawa, jak widzę. Eh, za dużo tego wszystkiego...
OdpowiedzUsuńPolecam też mojego bloga - percowato.blogspot.com
Dodaję blog do obserwowanych ;)
Oj, żeby tylko dostała się w moje ręce...
OdpowiedzUsuńczytałam "obca" i jestem w trakcie czytania "uwieziona w bursztynie" napisze krotko...ksiazki ja PIEKNE!!!!100% Warte przeczytania...naprawde polecam... hmmmm Tak przy okazji to naprawde to zdjecie pasuje do postaci Jamesa:)
OdpowiedzUsuń