Bohater wojny secesyjnej, kawalerzysta John Carter stracił rodzinę. Od tej pory jego jedynym celem stało się poszukiwanie złota, zaś sam były żołnierz obiecał sobie nigdy nie stawać "po czyjejś stronie" w walce. Chciał żyć sam dla siebie. Jednak jak to zwykle bywa, złośliwy los wrzucił go w nową, niespotykaną sytuację. W jaskini pełnej złota coś przenosi Johna na zupełnie inną planetę - Marsa.
Nie jest to stricte recenzja, ale luźne wrażenia z filmu :) Produkcja pochodzi z disneyowskiej skarbnicy i jest oparta na książkach tego samego pana, który podał nam kiedyś Tarzana. John Carter, bohater przygód na Marsie, jest starszy wiekiem od Conana i Gwiezdnych Wojen, do których nieustannie się porównuje jego historię oglądając film. Nic dziwnego - przez to, że ekranizacja jest świeża, nie sposób uniknąć wrażenia deja vu. I w sumie można to poprzeć paroma spostrzeżeniami, bo o ile historia Johna jest stareńka, to sposób przedstawienia jest odgrzewanym kotletem. Nie da się nie wybałuszyć oczu np. na scenę walki na Arenie, która jest tak wizualnie podobna do tej z Gwiezdnych Wojen: Ataku Klonów, że rzecz staje się groteskowa.. Podobnie niektóre stworzone przez grafików stworki, również są budową niesamowicie podobne do Lucasowskich kreatur. Tharkowie wyglądają jak klonerzy z Kamino, a "piesek" Soli wygląda jak miniatura potwora z areny z Ataku Klonów, tylko z nowymi teksturami... Ogólnie rzecz ujmując skojarzeń jest bardzo dużo, ale nie powiem, żeby było to wizualnie przykre :) Film zakwalifikowałabym raczej dla młodszego odbiorcy, bo jest niesamowicie przewidywalny, prosty i oczywisty. Mnie oglądało się go całkiem dobrze, ponieważ jest po prostu ładny - ładnie zrobione machiny, efekty itd. Kiedy przełknie się już dozę infantylności, przy oglądaniu można się naprawdę dobrze bawić. Jak to zwykle bywa w podobnych produkcjach, jest bardzo epicko i spektakularnie, choć właśnie w tej całej spektakularności brakuje elementu zaskoczenia. Warto spojrzeć na tę pozycję jako na kawałek kolejnej disneyowskiej bajki, tylko w odrobinę dojrzalszym wydaniu, ale równie przyjemny i odprężający jak inne produkcje z tej wytwórni.
Polecam dla nieczepiających się i pragnących chwili relaksu!
Dla zainteresowanych trailer:
Polecam dla nieczepiających się i pragnących chwili relaksu!
Dla zainteresowanych trailer:
A oto odtwórcy głównych ról:
Nie miałam zamiaru oglądać, ale jeśli nie będzie nic innego...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zobaczę :)
OdpowiedzUsuńMnie ten film w ogóle nie pociąga, nie planuję tracić czasu na jego oglądanie.
OdpowiedzUsuńTez tak mówiłem, jednak wybralem sie do kina i... miłe zaskoczenie !! Szukam ksiazki , bo chce juz wiedziec co dalej ...
OdpowiedzUsuńFilm nawet znośny.
OdpowiedzUsuń